Kraków znajduje się na krawędzi finansowego upadku. Wieloletnie zarządzanie pod batutą prezydenta Jacka Majchrowskiego przyczyniło się do narastającego problemu ogromnego zadłużenia miasta. W momencie zamknięcia obecnego roku, dług Krakowa może wynieść nawet 6 miliardów złotych – kwotę porównywalną do kosztów wzniesienia trzech Stadionów Narodowych. Finanse miasta są na tyle napięte, że nie starcza już nie tylko na nowe inwestycje, ale również na utrzymanie efektywności miejskiej komunikacji czy wypłacanie pensji dla nauczycieli. Zdaniem Dominika Jaśkowca – zaprawionego w bojach przewodniczącego rady miasta, który wyznał to w rozmowie z Interią – Kraków doszedł do punktu, gdzie nie jest w stanie kontynuować procesu zadłużania, brakuje mu środków nawet na najbardziej podstawowe wydatki.
Jacek Majchrowski, jako prezydent Krakowa, opracował dokument zawierający plan zaciągnięcia pożyczki o wartości 220 milionów złotych. Zarówno bank, jak i radni miejski udzielili swojej aprobaty dla tego pomysłu. Badanie dokumentów finansowych Krakowa z ostatnich miesięcy, przeprowadzone przez Interię, ujawnia, że miasto jest obecnie na skraju finansowej przepaści.
Zadłużenie Krakowa na początku 2020 roku wynosiło jedynie 3 miliardy złotych. Niemniej jednak, informacje o niepokojącym stanie finansów miasta krążyły już w wielu oficjalnych kręgach. W ciągu ostatnich lat pojawiło się kilka alarmujących sygnałów: pod koniec roku 2019 brakowało miastu 89 milionów złotych na wynagrodzenia dla nauczycieli. Podobne trudności finansowe miały miejsce również na koniec poprzedniego roku, kiedy to miasto borykało się z problemami ze sfinansowaniem funkcjonowania komunikacji miejskiej w listopadzie. Ta niepokojąca tendencja utrzymuje się również w bieżącym roku. Według prognoz, na koniec roku 2023 skumulowane zadłużenie miasta ma wynieść około 6 miliardów złotych. Przeliczając to na głowę mieszkańca Krakowa (802 583 osób według danych GUS), oznacza to, że każdy mieszkaniec będzie „zadłużony” na kwotę 7475 złotych.
Z pewnością niepokojącym wskaźnikiem jest też budżet miasta na bieżący rok. Już w fazie jego konstruowania, władze miasta przewidywały, że zabraknie ponad 1 miliarda złotych, co zmuszało do sięgnięcia po kredyty i obligacje. W czerwcu tego roku, podczas sesji, prezydent Jacek Majchrowski tłumaczył, że na kondycję finansową miasta wpłynęły takie czynniki jak: pandemia Covid-19, inflacja, sytuacja wojenna na wschodzie kraju oraz zmiany przepisów, które miały negatywnie wpłynąć na budżet miasta o 440 milionów złotych w 2022 roku.
Problemem jest jednak to, że od lat prezydent Jacek Majchrowski razem z urzędnikami podlegającymi jego zarządzaniu planowali wydatki ponad możliwości finansowe miasta, a następnie zaciągali kredyty na ich realizację. Pomimo wielu zastrzeżeń, radni miejski podczas ostatniej sesji przyznali prezydentowi zgodę na zaciągnięcie kolejnego kredytu – tym razem na kwotę 230 milionów złotych.