W tragicznych okolicznościach zakończyły się poszukiwania Ewy P., 60-letniej krakowianki. Kobieta, której ciało odnaleziono, zgłosiła swemu mężowi złamanie nogi tuż przed jej zaginięciem. Następnego dnia na polu odnaleziono zwłoki kobiety. Wydarzenia te są otoczone aurą tajemniczości.
Ciało Ewy P., której wiek wynosił 60 lat i która była rezydentką Krakowa, zostało odkryte przez policję. Zaginięcie Ewy miało miejsce w piątek 12 stycznia. Podczas powrotu do domu autobusem, Ewa nigdy nie dotarła do celu. Przez telefon poinformowała męża, że skręcając kostkę po wyjściu z autobusu, upadła w zaspy śniegu i nie mogła się wydobyć.
Starsza pani była w drodze do domu w piątkowe popołudnie z placu Targowego Tomex, gdzie pracowała. Miała zamiar wrócić autobusem do domu przy ulicy Darwina, gdzie czekali na nią mąż i syn. Dystans ten wynosił około 4,5 km. Niestety kobieta nigdy nie dotarła do miejsca przeznaczenia. Około 17:30, mąż zaginionej skontaktował się z nią telefonicznie. Uzyskał informacje, że Ewa po wyjściu z autobusu złamała nogę, upadła w zaspie śniegu i nie była w stanie się poruszać. Niestety nie podała swojego bieżącego miejsca pobytu – jak poinformowała policja.
Poszukiwania Ewy natychmiast rozpoczęto. Alarm został ogłoszony w komendzie, a wszyscy wolni tego dnia policjanci zostali wezwani do pracy. Wszystkie dostępne siły i środki zostały zaangażowane w celu odnalezienia kobiety. Badano nagrania monitoringu, sprawdzano ewentualne trasy komunikacji miejskiej. Wykorzystano również drona policyjnego oraz przewodników z psami.