Człowiek w wieku 22 lat, będący obywatelem Krakowa i poszukiwanym przez władze listem gończym za swoje nieprzyzwoite słownictwo, sam zdecydował się zgłosić na policję. Zaledwie dzień przed jego zgłoszeniem, Policja Małopolska apelowała do publiczności o wsparcie w odnalezieniu mężczyzny poprzez platformy społecznościowe.
Delikwent z Krakowa został ukarany na mocy art. 141 kodeksu wykroczeń, który dotyczy niestosownego języka wykorzystywanego publicznie. Za takie przewinienie możliwe są różne kary – od upomnienia, poprzez grzywnę, aż po ograniczenie wolności.
Teresa Gut, reporterka Polsat News, wyjaśniła, że na początku mężczyznę obciążono grzywną. Niestety, nie dokonał on jej zapłaty. Dostarczenie dodatkowych wniosków czy też upomnień okazało się również niewykonalne – dodała. W takim przypadku Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia wydał za 22-latkiem list gończy, który nakazywał mu odbycie dwóch dni zastępczej kary aresztu.
Po decyzji sądu, atrakcyjność listu gończego wzrosła, kiedy Małopolska Policja udostępniła go na swoich mediach społecznościowych. Ten krok okazał się być skutecznym rozwiązaniem problemu, ponieważ poszukiwany mężczyzna zgłosił się do komendy w ciągu kilkunastu godzin.
Gdy wcześniejsze próby zatrzymania tego mężczyzny okazały się bezowocne, sąd zarządził wystawienie listu gończego. – Chciałabym podkreślić, że to sąd wystawia listy gończe, a zadaniem policji jest ich rozpowszechnianie – powiedziała Polsat News podinsp. Katarzyna Cisło, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji.
Po stawieniu się przez mężczyznę w komendzie oraz uregulowaniu zaległości finansowych, komunikat o poszukiwaniach został usunięty ze strony internetowej policji.
Mimo faktu, iż wystawienie listu gończego często kojarzone jest z poważnymi przestępstwami, rzeczywistość pokazuje inny obraz sytuacji. Od początku tego roku Policja Małopolska wystawiła kilkanaście takich listów jedynie za wykroczenia.