Jedna z niespodziewanych perypetii zdarzyła się strażnikowi miejskiemu podczas nocnej służby. Około godziny 00:30, przebywając w siedzibie straży miejskiej, usytuowanej przy ul. Stachiewicza, do nozdrzy dotarł mu charakterystyczny zapach spalenizny. Postanowił zbadać źródło tego niepokojącego aromatu.
Podążając za smrodem, funkcjonariusz natrafił na scenę rozwijającej się katastrofy. W oddali dostrzegł kłęby dymu unoszące się nad wiatą na śmietniki, która była już w pełni ogarnięta płomieniami. Ogień był na tyle zaawansowany, że strażnik nie miał żadnych złudzeń – konieczna była interwencja straży pożarnej.
Niezwłocznie zawiadomił odpowiednie służby o sytuacji. Bez zbędnej zwłoki na miejscu zjawili się strażacy, którzy sprawnie i skutecznie ugasili pożar. Dzięki sprawnemu działaniu strażnika miejskiego oraz straży pożarnej, sytuacja została szybko opanowana – informuje straż miejska.